Zanim zhejtujesz, to przeczytaj, bo moim celem nie jest bezwzględne skrytykowanie psychoterapii, a zwrócenie uwagi na pewne fakty. Badania bezlitośnie pokazują dużo wyższą skuteczność hipnozy na tle psychoterapii. Dr Alfred A. Barrios przeprowadził obszerne badania naukowe, które porównywały skuteczność hipnoterapii z innymi metodami terapeutycznymi. W Psychotherapy: Theory Research and Practice, Volume 7, Number 1, Spring, 1970, Dr Alfred A. Barrios opisał, że:
- skuteczność hipnoterapii – 93% już po średnio 6 sesjach (około 1,5 miesiąca);
- skuteczność terapii behawioralnej – 72% już po średnio 22 sesjach (około 5,5 miesiąca);
- skuteczność psychoterapii – 38% już po średnio 600 sesjach (około 12 lat!!; przy 1 sesji tygodniowo).
Jego wyniki pokazują postrzegany poziom skuteczności danej metody terapeutycznej do przynoszenia długotrwałych zmian oraz średnią liczbę sesji prowadzącą do osiągnięcia tego efektu. Sesje trwały średnio 1-1,5h.
Obecnie (2024 rok) koszt psychoterapii oscyluje w granicach 150 – 300zł/h sesji psychoterapii, która sprowadza się zwykle do cotygodniowych spotkań, to przyjmując 50 sesji w roku, otrzymujemy roczny koszt psychoterapii: 50x(150-300)zł, czyli między 7.500 – 15.000pln rocznie! Jednak to nie jest jedyny koszt. 50 sesji psychoterapii to 50h spędzonych w gabinecie, do których często należy doliczyć kolejne 30-50h na dojazdy. A przy poważnych problemach wynikających z głębokich traum, w tym prenatalnych i okołoporodowych, zapewniam, że 2 lata nie wystarczą, a zatem koszty wzrastają zarówno finansowe, jak i czasowe. Potrafi wzrastać także frustracja.
Dla porównania hipnoza dyrektywna w ujęciu OMNI, czyli taka, w oparciu o którą powadzę hipnoterapię, oferuje rozwiązanie Twojego problemu z wielkim prawdopodobieństwem w ciągu 2 sesji (w tym pierwszej treningowej sesji hipnozy). Przy bardziej złożonych problemach w ciągu 4 spotkań, a jeszcze rzadziej w ciągu 6 (przy bardzo hardcorowych problemach z wieloma nadużyciami).
Jednocześnie zaznaczę, że nie jestem przeciwnikiem psychoterapii. Ta forma pomocy jest potrzebna i pomocna, szczególnie jeśli osoba jest na etapie, kiedy potrzebuje się wygadać w zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa. Bywa też pomocna przy problemach behawioralnych. Ja osobiście wolę pracować w sposób, który dociera szybko do źródła problemu, przynosząc efektywne i wymierne rezultaty. Sam wiele wycierpiałem, a próby znalezienia skutecznego remedium trwały długie lata i pociągały za sobą mnóstwo zarówno środków finansowych, energetycznych jak i straconego czasu, którego nie odzyskam. Druga kwestia jest taka, że moją misją nie jest przegadywanie latami (jak ma to miejsce w psychoterapii, którą sam przechodziłem) balastu, który klient dźwiga (często od dekad), a którego chciałby się pozbyć. Moją misją jest właśnie pomóc, klientowi ten balast zrzucić – z serca, z umysłu, z ciała, z ducha, by mógł w końcu czerpać z życia, a nie jedynie rozumieć mechanizmy psychologiczne. Dlatego ważne jest dla mnie, aby terapia była maksymalnie skuteczna, sięgająca źródła i jednocześnie maksymalnie ograniczona czasowo. Moim celem jest przywracanie wolności i swobodnego wyrażania siebie w pełni swego potencjału, a nie przywiązywanie klienta na lata – jak ma to miejsce w psychoterapii. Pragnę, aby oferowana przeze mnie pomoc była jak najbardziej skuteczna i dostępna.
Zatem psychoterapia czy hipnoza?
Sprawdź i przekonaj się sam! Natomiast ja pozwolę sobie porównać te 2 procesy terapeutyczne, przez które osobiście przechodziłem. Gdybym miał je porównać to powiedziałbym, że różnica jest prosta: wyobraź sobie, że jesteś człekokształtnym balonem lotniczym z koszem do którego przywiązana jest niezliczona ilość balastu. Twoim celem jest latać w przestworzach, ale nie wiesz, że by się wznieść musisz zrzucić balast.
Psychoterapia, którą ja przechodziłem sprowadzała się do omawiania tego balastu, z nadzieją terapeuty, że sam wpadnę na to, jak go „odwiązać”, czyli, że poprzez rozmowę dotrę do jego źródła (wyobraź sobie, że źródło jest w okresie prenatalnym, albo okołoporodowym – ile trzeba rozmawiać, aby nie tylko sobie uświadomić, ale uzdrowić taki problem??? – pytanie retoryczne, bez hipnozy nie ma mowy o tym).
Hipnoterapia właściwie prowadzona, wykorzystująca regresję hipnotyczną oraz metaterapię czyli terapię komplementarną przyczynowo-skutkową to coś więcej niż tylko terapia. To głęboka i uzdrawiająca z głębi Istnienia transformacja, pozwalająca nie tylko od razu zrzucić ten balast, ale pozwalająca wpuścić dużo ciepłego powietrza mówiąc językiem metaforycznym czyli: miłości, wsparcia, życia, prawdy o sobie samym bez negowania tego, kim się było i kim się jest, oraz mądrości wyciągniętej z trudnych i bolesnych doświadczeń, która od tej pory jest siłą.
Teraz wyobraź sobie, że chcesz takim balonem polecieć… Co robisz..? Gadasz o tym, po co ten balast, skąd się tu wziął, kto dostarcza piasek zawarty w workach..? Czy wsiadasz, przejmujesz stery, zrzucasz balast i lecisz..?
Trudne początki dla hipnozy
Cofnijmy się do początków i tego, dlaczego hipnoza straciła zaufanie społeczne. W dużej mierze przyczynił się do tego Zygmunt Freud. Po pięciu latach praktykowania hipnozy Freud uznał, że czerpie coraz mniej zadowolenia ze swojej pracy. W jednym z pięciu wykładów, które wygłosił w 1910r., przyznał się, że zaniechał hipnozy, bo stracił cierpliwość po tym jak pomimo swoich starań w głęboki trans udało mu się wprowadzić tylko niewielki odsetek pacjentów. Freud był słabym hipnotyzerem. Prawdopodobne nie umiał wytworzyć odpowiedniego poczucia bezpieczeństwa w relacji z pacjentem, stanowiącego podstawę hipnozy. Problemy się zaostrzyły, gdy Freud zaczął wypytywać wszystkich pacjentów o życie seksualne, gdyż uznał, że wszystkie psychonerwice mają w zasadzie podłoże seksualne. Odrzucenie hipnozy przez Freuda było dla hipnozy katastrofą znacznie większą niż wynalezienie chloroformu (wcześniej skutecznie używano transu hipnotycznego, jako środka znieczulającego). Freud oficjalnie zalecał, aby każdy arystokrata i reprezentant klasy średniej miał swojego osobistego psychoterapeutę na lata, pracując z nim przynajmniej raz w tygodniu. Lekceważenie hipnozy wskutek rosnącego zainteresowania psychoanalizą było połączone z jej nadużywaniem przez magików, autorów nienaukowych książek, fałszywych terapeutów, a nawet kryminalistów.
Hipnoza i regresja hipnotyczna nieco odzyskały uznanie w czasie I Wojny Światowej, kiedy uznano, że wiele przypadków wstrząsu emocjonalnego należy leczyć możliwie jak najszybciej i jak najbliżej miejsca załamania nerwowego. Zahipnotyzowanych żołnierzy uwalniano od doświadczeń wojennych, często ze spektakularnymi wynikami. W czasie II Wojny Światowej hipnozę również stosowano z sukcesami, ale postępy farmakologii skłoniły wielu psychiatrów do wprowadzenia metody, którą nazwano „odreagowaniem lekowym”.
W 1949r. założono w Stanach Zjednoczonych Towarzystwo Hipnozy Klinicznej i Doświadczalnej, które 10 lat później uzyskało status międzynarodowy. Przed końcem lat 50. ubiegłego wieku Brytyjskie i Amerykańskie Towarzystwa Lekarskie ogłosiły swoją politykę, uznającą hipnozę za legalny sposób leczenia w medycynie i stomatologii. Wyprzedzało to o kilka lat rodzącą się psychologię.
Psychoterapia w praktyce
Jak już wspomniałem, mam osobiste doświadczenia związane z psychoterapią. Sam przechodziłem przez proces psychoterapii w latach 2014-2016. Nakład zarówno finansowy, jak i czasowy i energetyczny był absolutnie niewspółmierny do oczekiwanych efektów. Kiedy uczestniczyłem w procesie psychoterapii indywidualnej i grupowej równolegle, i słyszałem, jak jedna z uczestniczek procesu grupowego jest 7lat w terapii i ona nie widzi końca (a notabene sama była terapeutką), to zastanawiałem się „co ja tutaj robię?” „Czy mnie czeka to samo?”
Moja żona w klasie maturalnej, czyli w wieku 18/19 lat, nie potrafiła udźwignąć stresu związanego ze zbliżającą się maturą i w poszukiwaniu pomocy (w domyśle terapii) trafiła do psychiatry. Młoda dziewczyna, szukająca pokierowania przez specjalistę, chodziła na sesje, podczas których psychiatra jedynie słuchał, coś notował, czasem zapytał „jak się z tym czujesz?”, a sesję kończył wypisaniem kolejnej recepty. Nie pokierował jej, jak ona ma sobie radzić z emocjami, ze stresem, jak wzmocnić swoje poczucie własnej wartości. Nie naprowadził choćby słowem. A jak tak młoda dziewczyna miała dojść do tego sama? W dobie jeszcze przed wszystko wiedzącym Internetem. Rodzice wysłali ją do specjalisty, bo sami też nie umieli jej pokierować. A ze strony „specjalisty” jedyną formą „wsparcia” były leki. Czy w ogóle dotknęła źródła problemy? – NIE. Czy taka forma terapii pomogła jej w radzeniu sobie z emocjami, w budowaniu swojego poczucia mocy wtedy i na przyszłość? – NIE. Nadal żyła i utwierdzała się w poczuciu, że coś jest z nią nie tak i łykała tabletki, które tymczasowo łagodziły objawy. Szczerze – takie podejście terapeutyczne powinno być karalne.
Analogiczne zarzuty względem szeroko rozumianej psychoterapii słyszałem od moich klientek / klientów wielokrotnie. Podobne też można usłyszeć w filmie dokumentalnym „Stutz”, którego obejrzenie serdecznie polecam. Jest to film o znanym psychiatrze Philu Stutz, o jego przeżyciach z dzieciństwa i unikatowym, wizualizacyjnym modelu terapii. Psychiatra opowiada tam też o swojej frustracji, kiedy widział, że jego pacjenci wychodzą po sesji w takim samym beznadziejnym nastroju, w jakim do niego przyszli. Nie mógł się pogodzić z tym, że ma ich tylko słuchać, widząc, że taki rodzaj terapii nie prowadzi do poprawy. Konsultował to z kolegami psychiatrami, ze swoim superwizorem i wszyscy zalecali mu dalsze słuchanie pacjentów, odradzając inne próby pomocy. Niestety to dotyczy czasów obecnych XXI wieku.
Skuteczność hipnozy na tle psychoterapii
Podsumowując powyższe, można wysnuć wnioski, że skuteczność hipnozy na tle psychoterapii jest zdecydowanie wyższa. Jak już wspomniałem, to nie jestem przeciwnikiem psychoterapii – lepsza taka pomoc, niż żadna, a jedynie zwolennikiem skutecznych metod. Niezależnie od osobistych przekonań w przypadku porównania psychoterapii i hipnozy widać czarno na białym, jakiego nakładu czasu, zaangażowania energii i finansów potrzeba, by przejść przez proces terapeutyczny do rozwiązania problemu.

Zapraszam do innych artykułów na moim blogu: